Zawsze chciałam mieć dobre oceny, rozumieć matematykę, zapamiętać coś z historii, ale nigdy mi się nie udawało. Nie mówię, że mam słabe oceny, bo akurat nie są złe, ale chciałoby się jednak mieć je lepsze. Codziennie sobie powtarzam od następnego tygodnia, miesiąca, półrocza, roku zacznę się uczyć chociaż to i tak mi nie wychodzi. Starałam się, naprawdę.. Tylko jak mam znaleźć czas też na odpoczynek, żeby mieć siłę na kolejny dzień. Czas spełniania swoich marzeń. O prowadzeniu bloga to już chyba nawet nie wspomnę..
Moja nauka przeważnie kończy się na spaniu po 20 minut z głową na książkach. Później budzę sie cała zdrętwiała i chodzę z wykrzywionym, bolącym karkiem.. (haha)
To nie jest tak, że mi się nie chce. Bo bardzo bym chciała umieć pisać doskonale wypracowania na polski, rozumieć co Mickiewicz chciał przekazać swoją poezja. Zrozumieć matmę i te wszystkie skomplikowane obliczenia, które tak naprawdę nie przydadzą nam się w życiu. Tylko kurcze tak się nie da.. Spędzam po kilka godzin ucząc się na MATEMAKS.PL (polecam tą stronkę, bo jest naprawdę przydatna i można dużo zrozumieć). Ucząc się z książkami i różnymi notatkami w których pływam. W domu niby coś umiem, tu coś oblicze, tu wiem co obliczyć za pomocą jakiego wzoru, ale jak przychodzi co do czego to nie wiem nawet jak mam się zabrać za obliczenie jakiegokolwiek przykładu (rozszerzona matma- nie polecam!) I wychodzi ocena jaka wychodzi. Pomimo moich starań to i tak na nic..